DeLorean jest wymysłem byłego wiceprezesa General Motors – Johna DeLoreana, który słynął z niecodziennych wizji supersamochodów. W latach 70. bez powodzenia próbował przekonać szefa GM do stworzenia samochodu z jego własnego projektu. W związku z odmową postanowił działać na własną rękę i pod koniec lat 70-tych ukazał się prototyp jego pojazdu. 

To, co przy DMC-12 rzuca się od razu w oczy to wygląd nadwozia. Pomysłodawca stwierdził, że oszczędzi na lakierze, dlatego samochód w całości wykonał ze stali nierdzewnej. Dzięki temu pojazd był odporny na rdzę i nie musiał stać w garażu. Ten medal ma jednak dwie strony. Stal nierdzewna tworzy napięcie, a to w połączeniu z tlenem i wodą prowadzi do wytworzenia się kwasu, który powoli degraduje wszystkie części metalowe. W efekcie samochód po kilkudziesięciu latach od produkcji mógł posiadać mnóstwo zgnitych podzespołów (metalowych) przez co konieczna była ich wymiana.

Kolejnym wyróżnikiem auta są charakterystyczne drzwi. Niczym skrzydła mewy, otwierane do góry. W czasach, gdy samochód powstawał rozwiązanie takie robiło furorę, gdyż między innymi ułatwiało parkowanie samochodu (DMC-12 jest szerokim pojazdem). Inną ekstrawagancją jest fakt, że przednie koła posiadają mniejszą średnicę od tylnych, co ma niemały wpływ na komfort jazdy. Modernistyczny, futurystyczny DeLorean DMC-12, to pojazd mocno limitowany. Produkowany był seryjnie w latach 1981–1983, ale wypuszczono na rynek tylko 8600 sztuk. Głównym powodem były problemy finansowe pomysłodawcy, które zaczęły się już na starcie projektu. Pomogli sponsorzy oraz rząd brytyjski (dzięki któremu fabrykę umieszczono w Irlandii). Następnie pojawiły się problemy ze sprzedażą. DMC-12 kosztował 28 tys. dolarów co w tamtych czasach było ogromnym wydatkiem, a na dokładkę… był awaryjny. Wiele aut wracało do fabryki na zasadzie reklamacji. W efekcie John DeLorean stracił niemal wszystkie pieniądze. Największą wadą, na co wskazują eksperci, był stary silnik V6 od Renault, który do 100 km rozpędzał się w około 10 sekund, z kolei prędkość maksymalna wynosiła niewiele ponad 200 km/h. To nie mogło robić wrażenia na nikim, również w tamtych czasach. Koniec końców auto okazało się klapą komercyjną, a firma zbankrutowała blisko 40 lat temu. 

Co ciekawe, niczym w „Powrocie do przyszłości” – doczekaliśmy się zwrotu akcji. Kultowy DeLorean, największy w historii motoryzacji wehikuł czasu, ma pojawić się w nowej odsłonie jeszcze w tym roku. Firma DeLorean Motor Company z siedzibą w Houston w Teksasie opublikowała zwiastun, pokazujący sygnaturę świetlną z przodu auta i otwierane do góry drzwi. Według informacji będzie to luksusowy samochód sportowy z napędem elektrycznym. Czyżby nas czekał kolejny powrót do przyszłości?